"Gdybym mogła cofnąć czas, jeszcze raz wybrałabym śpiewanie” - wywiad z Bettye LaVette

  • 10 September, 2015
  • Rawa Blues Festival

Bettye LaVette zadebiutowała w 1962 roku singlem „My Man – He's A Lovin' Man”, ale największe sukcesy zaczęła odnosić dopiero w XXI wieku. Laureatka „Blues Music Awards”, czyli „bluesowych Oscarów”, podobnie jak Joe Cocker, czy Tina Turner – znakomicie czuje się w interpretacjach cudzych kompozycji. 3 października Bettye LaVette wystąpi w katowickim „Spodku”, będzie jedną z gwiazd 35 Rawa Blues Festival. Zapraszamy do lektury wywiadu z tą nietuzinkową artystką.

Wydany w tym roku „Worthy” to bardzo emocjonalny, uduchowiony album. Jak wspomina Pani sesję nagraniową?
 
W studiu wszystko poszło naprawdę bardzo dobrze. Nie przepadam zbytnio za nagrywaniem piosenek, praca nad nimi nie wiąże się więc z jakimiś szczególnie miłymi wspomnieniami. Ale robota szła sprawnie i szybko, cudownie było móc znowu przebywać w jednym pomieszczeniu z Joe Henrym (producentem płyt Bettye LaVette – przyp. red.).
 
Czy zmierzenie się z utworami takich ikon muzyki, jak Bob Dylan, The Beatles, czy The Rolling Stones było dla Pani wyzwaniem?
 
Jeśli chodzi o śpiewanie – nie traktuję tego jako wyzwanie i nigdy nie miałam takiego podejścia. Nie jestem dobrym twórcą, taniec również nie jest moją mocną stroną, ale śpiewanie to zupełnie co innego (śmiech). To w końcu tylko piosenki...
 
„Wait” brzmi jak Pani własny utwór, nie Beatlesów...
 
Bo już nim jest! (śmiech). Kiedy zabieram się za wykonywanie jakiejś piosenki – ona automatycznie staje się moja. Trudniej byłoby mi zabrzmieć tak jak artysta, który oryginalnie wykonywał dany utwór, niż zrobić coś w moim stylu. Zresztą pracując nad jakimś utworem, tak naprawdę nie myślę o procesie nagrywania – koncentruję się na samej piosence. Myślę sobie po prostu: „Lubię ten kawałek” i biorę się do pracy (śmiech).
 
Wkrótce po raz pierwszy będzie miała Pani okazję odwiedzić Polskę. Czy lubi Pani poznawać nowe miejsca, nową kulturę?
 
Oczywiście i to bardzo. To również część mojego zawodu. Bardzo przyjemna część..
 
Miała Pani okazję słyszeć coś o naszym kraju?
 
A ty wiesz coś o Detroit? (śmiech)...
 
…pierwsze z brzegu skojarzenia to Eminem i film „8 Mila”, swego czasu duże centrum motoryzacyjne, słynny kawałek Kiss...
 
 … ale nie wymieniłeś  miasteczka Hamtramck, które funkcjonuje praktycznie wewnątrz Detroit,  a które jest wręcz przesiąknięte polskością. Kiedy papież Jan Paweł II przyjechał z pielgrzymką do Stanów Zjednoczonych, przejeżdżał niemal obok mojego domu, by odwiedzić Hamtramck. Prawdopodobnie więc wiem o Polsce równie dużo jak ty (śmiech), bo dorastałam mieszkając tuż obok tej polskiej enklawy. Polska to był chyba jedyny zagraniczny kraj, który znałam tak dobrze wychowując się w Detroit. Mieliśmy tu w okolicy tylko paru Meksykanów, było trochę Włochów, ale w środku miasta istniało wielkie skupisko Polaków.
 
Czego możemy spodziewać się po Pani koncercie na festiwalu Rawa Blues?
 
Zaprezentuję coś z każdego okresu mojej długiej kariery muzycznej. Będą najstarsze utwory z lat sześćdziesiątych, będą też najnowsze piosenki z płyty „Worthy”.
 
Niedawno – podczas dużego plenerowego koncertu - miała Pani okazję powrócić do jednego z okresów ze swojej twórczości: współpracy z muzykami z legendarnego studia Muscle Shoals...
 
O tak! Świetnie się bawiłam na scenie śpiewając z tymi gośćmi. Dawno nie mieliśmy okazji się spotkać, tym większa moja radość z tego koncertu.
 
Jakim przeżyciem był dla Pani występ dla Baracka Obamy, podczas inauguracji jego prezydentury?
 
Nie pamiętam samego koncertu, bardziej skupiałam się wówczas na tym, że mamy pierwszego czarnoskórego prezydenta w historii USA i wielkim szczęściem dla mnie było fakt, że mogę świętować razem z nim. Nie traktowałam tego występu jako koncertu, lecz jako największe wydarzenie mojego życia.
 
Zaśpiewała Pani wówczas w duecie z Jonem Bon Jovi, jaką osobą jest on prywatnie?
 
Cudowny i słodki facet z niego.
 
Gdyby mogła Pani cofnąć czas, wybrałaby ponownie śpiewanie i karierę w showbusinessie?
 
Zdecydowanie tak. Nie zamieniłaby ani jednego dnia. Jedyną rzeczą jaką bym zmieniła, to naprawienie paru błędów, które swego czasu zdarzyło mi się popełnić. Ale po raz drugi postawiłabym na śpiewanie.
Rozmawiał: Robert Dłucik


fot.Carol Friedman

"Gdybym mogła cofnąć czas, jeszcze raz wybrałabym śpiewanie” - wywiad z Bettye LaVette" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia

21 Nov
Sepultura ostatni raz w Polsce

Hala widowiskowo-sportowa "Spodek" w Katowicach, al. Wojciecha Korfantego 35, 40-005 Katowice

Kup bilet